W Polsce mamy ciekawą sytuację prawną, dotyczącą mediów i zawartości przez nie przesyłanej, tak zwanego „contentu”. Z jednej strony wszystko to jest licencjonowane i bogato okraszone reklamami, rzekomo sponsorującymi możliwość oglądania tego niby wysokiej jakości przekazu. Z drugiej strony mamy wielkie amerykańskie koncerny, zarabiające krocie na produkcji treści i mające ciągle mało. Z trzeciej strony mamy biblioteki… i tam jakimś dziwnym trafem wypożyczanie książek nie jest nazywane piractwem, chociaż ściągnięcie książki z Internetu już jest! Podobnie z filmami i muzyką. Wątpliwości moralne co do piractwa na pewno są, ale trzeba sobie zadać jedno podstawowe pytanie: czy rzeczywiście jest to kradzież, jak nam próbują wmówić organizacje antypirackie? Media wiadomości reklama to cały biznes, bazujący na zawartości, którą ludzie by chcieli oglądać, ale przemycający własne treści. W przypadku ściągnięcia filmu z Internetu zabieram ewentualne zarobki producenta i dystrybutorów, ale przecież mógłbym tego w ogóle nie oglądać.

netmetis.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here